Na początkowym etapie transformacji DOVISTA nie skupiała się na wprowadzaniu bieżących aktualizacji, wydawanych przez producentów oprogramowania. Samo środowisko projektowe w firmie było zbyt dynamiczne, a poszczególne elementy systemu zmieniały się zbyt szybko.
”W czasie intensywnego wzrostu systemu, zwłaszcza na początku jego istnienia, bardzo często pomija się aspekty związane z aktualizacjami. A to ważny element dbałości o ciągłość i stabilność działania. Nacisk kładzie się głównie na nowe funkcjonalności, usprawnianie istniejących i osiąganie efektów biznesowych, a w międzyczasie coraz bardziej uzależnia się od systemu. Jeżeli Organizacja w porę nie zda sobie z tego sprawy, może wpaść w spore kłopoty, gdy okaże się, że skończyło się wsparcie dla produktu lub nowa aktualizacja systemu operacyjnego jest niekompatybilna.” – komentuje Michał Zieliński Head of Product w ImFactory, od wielu lat wspierający projekty w grupie DOVISTA.
Jednak czas nie stoi w miejscu, a potrzeby i możliwości wciąż się zmieniają. Pierwotne wersje z czasem mocno się zdezaktualizowały, a po masowym developmencie środowisko w DOVISTA drastycznie urosło – kilkukrotnie w ciągu dwóch lat. To wszystko sprawiło, że już dłużej nie można było odkładać w czasie aktualizacji.
Przerwa pomiędzy większymi projektami była dodatkową motywacją, by na spokojnie zająć się tematem, zaktualizować oprogramowanie od AVEVA do najnowszej wersji i zredukować dług technologiczny we wszystkich dodatkowych aplikacjach, które były z nim powiązane.
Projekt, który w założeniu miał być dwuetapową aktualizacją niektórych komponentów systemu, w praktyce skończył się przepisaniem wielu aplikacji, ponieważ właśnie tego wymagały kolejne wersje.
“Obecnie staramy się utrzymywać dług technologiczny na przyzwoitym poziomie, aktualizując oprogramowanie raz do roku. Podobne podejście chcemy stosować nie tylko dla produktów AVEVA – również nasze własne rozwiązania planujemy przeglądać przynajmniej raz do roku w poszukiwaniu potencjału na redukcję długu” – mówi Piotr Bielkiewicz.